-O mój Boże Naomi .
-Piękny dziś dzień, nie? - uśmiechnęłam się do niego promiennie, i wbiegłam na łózko. Zaczęłam skakać i piszczeć. Justin podszedł do mnie z grymasem na twarzy i pociągnął za nadgarstek.
-Co ty do cholery zrobiłaś? - wrzasnął na mnie
-Rozweseliłam się? - roześmiałam się i zaczęłam znów skakać, tym razem na podłodze.
-Cholera Naomi.
-Jak Ci się nie podoba to wypierddalaj - uśmiechnęłam się do niego - nie musisz się być moim chłopakiem. Poradzę sobie sama - pomachałam mu ręką na pożegnanie i tanecznym krokiem pobiegłam do łazienki. Zaczęłam tańczyć przed lustrem i śpiewać piosenkę I'm Sexy And I'm Konw It. Nie wiem ile czasu to robiłam, ale kiedy wyszłam z pokoju ogarnęła mnie fala zimna. Spojrzałam na zegarek była już 14, od 5 godzin byłam pod wpływem narkotyku. Ogarnęła mnie kolejna fala, fala smutku. Narkotyk powoli ulatniał się z mojego organizmu. Coraz bardziej wpadałam w dół, było mi zimno. Usiadłam na łóżku, przykrywszy się kołdrą zasnęłam. Kiedy się obudziłam byłam załamana, na dworze było już szaro. Kiedy przypomniało mi się co powiedziałam Justinowi, łzy poleciały mi po policzku. Było mi tak źle, jak nigdy wcześniej. To co zrobiłam jemu, i Mayi. Teraz bałam się o dziecko, o to że coś mu zrobiłam. Ale po kilku minutach mi przeszło znów byłam wesoła. Owinąwszy się kocem wyszłam na korytarz, rodziców nie było już od tygodnia. Wyjechali na wakacje, mieli 10 rocznicę ślubu. Z koszyka na owoce wyjęłam jabłko, obrałam je ze skórki i zjadłam. I wtedy poczułam sie osamotniona, miałam myśli samobójcze, byłam przygnębiona.
-Cholera... - załkałam. - pobiegłam do łazienki w której był laptop, przeczytałam dalsze informacje na temat Heroiny. to co przeczytałam, wyjaśniło mój stan. 'Do innych objawów występujących po zażyciu heroiny należą wewnętrzne rozbicie, samobójcze myśli.
*
Minęła godzina, a ja walczyłam z myślami. powtarzałam sobie że to tylko przez zażycie narkotyku, że tak naprawdę nie chcę umrzeć. ale to było silniejsze ode mnie. Wybiegłam ze swojego pokoju i udałam się do łazienki rodziców. W szafce na dolnej półce, było pudełko żyletek, tata używał ich ponieważ wolał stare maszynki do golenia. Wzięłam kilka żyletek, obracałam je w palcach i przyglądałam się im. W końcu wbiłam pierwszą w przedramię, krew zaczęła się sączyć po mojej skórze. Nie bolało, było mi lepiej, zrobiłam kilka ran ostrym narzędziem, wbiłam ją jeszcze raz głęboko i szybko wyjęłam ból był nie do wytrzymania, krzyknęłam. Robiłam tak kilkanaście raz, spojrzałam na swoje ramię, kilkanaście czerwonych zakrwawionych ran. Wtedy przypomniało mi się że miałam iść do Cat. Poszłam do mojego pokoju, i ubrałam sweter i jeansy. Wyszłam z domu nie zamykając go.
*
-Cześć Cat, Justin powiedział żebym przyszła. - powiedziałam nieśmiało, cały czas trzymając się za bolące przedramię.
-Tak, chciałam pogadać. - wpuściła mnie do środka. Usiadłam po turecku na białej kanapie narożnej, Catlin poszła do kuchni i zrobiła nam kawę.
-A więc, o czym mamy porozmawiać?
-Słuchaj, widzę że coś jest z Tobą nie tak, wiesz że możesz mi zaufać ?
-Tak , wiem - mruknęłam pod nosem.
-A więc... - Cat spojrzała mi prosto w oczy. Pękłam, popłakałam się i wtuliłam w nią. Kiedy, przestałam płakać. Zdjęłam za duży sweter i koszulkę taty, to chyba mówiło samo za siebie. Catlin zrobiła wielkie oczy, nie wiem co zdziwiło ją bardziej, moje pokaleczone przedramię , czy duży brzuszek.
-Omi, dlaczego mi nie powiedziałaś? - Catlin była smutna i zawiedziona.
-Nie chciałam by ktoś wiedział...
aaaaa to jest zajebis..:D nie mogę doczekac się następnego rozdziału:) lovemarzycielka
OdpowiedzUsuń